Strona:PL Sand - Ostatnia z Aldinich.djvu/210

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

a matka nie zdawała się tego spostrzegać. W głębi duszy bolała ją wzgarda moja dla klas niższych, aż raz uczyniła mi o to kilka nieśmiałych zarzutów.
Me odparłam jej nic, co musiało ją zdziwić, gdyż ja zazwyczaj lubiłam rozprawiać zawzięcie ze wszystkimi i o wszystkiem. Ale czułam, że leży góra między matką i mną, i że z obu stron nie możemy rozmawiać bezinteresownie.
Widząc, że słucham jej zarzutów z dziwną uległością, wzięła mnie na kolana, i całując z niewymowną czułością, mówiła mi o ojcu w słowach nader przyzwoitych, ale objawiła mi wiele rzeczy, o których nie wiedziałam.
Dla ojca, którego zaledwie znałam, miałam ja zawsze zapał bardzo mało uzasadniony. Dowiedziawszy się, że on zaślubił matkę moją tylko dla majątku, a zaślubiwszy, gardził nią z powodu nizkiego urodzenia i mieszczańskiego wychowania, doznałam reakcyi i omal nie znienawidziłam go tak, jak przedtem kochałam. Matka dodała wiele jeszcze rzeczy, które wydały mi się dziwnemi, o tem, jak źle jest iść zamąż bez przekonania, tak, iż zrozumiałam, że ona i z drugim swym mężem niewiele szczęśliwszą jest, niż była z pierwszym.
Rozmowa ta wywarła na mnie głębokie wrażenie i zaczęłam rozmyślać o tej potrzebie robienia interesu z małżeństwa, o upokorzeniu, jakiego do-