Strona:PL Sand - Ostatnia z Aldinich.djvu/174

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Jeżeli dlatego, że źlebyś wyszedł na twej zachciance, to rola twoja jest bardzo smutną, mój dobry Lelio!
Corpo di Bacco! nudzisz mnie, Ckecca!
— Tego sobie właśnie życzę, duszo moja! Nie myślisz się zatem żenić, bo byłaby to z twej strony fantazya impertynencka, i ty to rozumiesz. Nie myślisz uwodzić, bo byłoby to zbrodnią, a ty jesteś człowiekiem uczciwym. Ani to, ani owo; powiedz mi więc, czy to tak bardzo zajmująco zapowiada się ten twój romans?
— Ależ ty, duszo ciasna i pozytywna, czyż wcale nie rozumiesz wzruszeń uczuciowych. Jeżeli ja chcę się zabawić w sielankę, kto mi zabroni?
— Sielanka to rzecz dobra w muzyce; ale w miłości musi to być coś bardzo ckliwego.
— Lecz niema w tem ani zbrodni, ani upokorzenia.
— Czemuż więc smutny jesteś i wzburzony?
— Zdaje ci się, Checchino; spokojny jestem i wesoły, jak zwykle. Dajmy temu wszystkiemu pokój; nie zalecam ci milczenia o tem, co ci powiedziałem, bo mam w tobie ufność. Aby cię zaś uspokoić co do stanu mego umysłu, powiem ci tylko jedno: dumny jestem z mojego artystycznego zawodu, jak nigdy żaden szlachcic dumnym nie był ze swego margrabstwa. Niktby nie zdołał mnie w tem ubiedz. Nigdy nie będę tak zarozumiałym,