Strona:PL Sand - Ostatnia z Aldinich.djvu/157

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Oh! on niezawodnie przejechał tędy tej nocy, nie domyślając się, że ja tu jestem, i tyś się zapewne minął z nim przejeżdżając. My go zastaniemy w Cafaggiolo.
— No, on to waryactwo może spełnić.
— Gdybym była tego pewną, wolałabym przesiedzieć tu z tydzień ukryta, ażeby go niepokoić i dać mu do myślenia, żem pojechała do Francyi? jak mu już raz zagroziłam.
— Jak ci się podoba, moja śliczna. Co do mnie, mało mnie zachwyca ta miejscowość i ten zajazd; kłaniam ci się i pozostawiam powóz.
— Gdybyś nie był głupi, pomściłbyś mnie, Lelio!
— Dziękuję! nie jestem obrażony, ani ty także, zdaje mi się.
— Śmiertelnie, Lelio!
— On zapewne nie chciał ci dać dwudziestu pięciu tysięcy franków na białe rękawiczki, ale chciał ci dać pięćdziesiąt tysięcy na brylanty; coś w tym rodzaju?
— Nie, Lelio, on chciał się ożenić!
— Byle nie z tobą, to tę jego chęć uważam za rozsądną.
— Ale co najstraszniejsza, to, iż myślał wyłudzić na mnie przyzwolenie na swe małżeństwo i względy me nadal zachować. Po takiej zniewadze, wyobraź sobie, był tyle zuchwały, że mi ofia-