Strona:PL Sand - Joanna.djvu/76

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
70

Joanna tak mało się czuła zagrożoną sidłami zgubnemi młodego rzecznika, że w młodym swoim paniczu niewidziała tylko osobę szacunku godną, ale zupełnie żadnego wpływu na jéj przeznaczenie nie mającą. Wreszcie téż żaden z tych ładnych panów nie zajmował w téj chwili myśli Joanny. Ciągle bowiem przed swojemi oczyma widziała tylko swoją matkę konającą, a uczucie usamotnienia mniéj ją dręczyło jak raczéj obawa, że nie dość jeszcze starań dołożyła, aby ułagodzić ostatnie chwile istoty, która dotąd jedynymi przedmiotem jéj czułości była. Joanna po za obrębem domu swojego uchodziła za dziewczynę bardzo ograniczoną, z powodu że była skromną, i dziką prawie odrazę miała do wszelkiego pokazania się. Nie lubiła tańcu, i nigdy jej niewidziano na zabawach lub odpustach, tych wiejskich uroczystościach, dokąd wszystkie młode wieśniaczki się zgromadzają aby rozwinąć swoje wdzięki i ułowić szarmanta. Poważna, pilna przy robocie, zamiłowana w strzeżeniu i chodowaniu swego bydełka, zawsze prawie chodziła sama z kądzielą przy boku po miejscach najdzikszych, żyjąc przez cały dzień kawałeczkiem czarnego chleba, i powracając na noc aby spokojnie i bezpiecznie zasnąć pod skrzydłami czujnemi swéj matki.
Matka Tula i jéj siostra, Wielka-Gotha, uchodziły za czarownice, z tą tylko różnicą, że matka Joanny kochana i szanowana od całego świata uważana była raczéj jako kobiéta mądra; a ciotka przeciwnie osławiona jako czarownica złośliwa. Uważano bowiem, że chudoba Tuli zawsze dobrze się miała, że zawsze z pełném wymieniem z paszy wracała, i żadna z chorób zaraźliwych jéj się nie imała; i że ta kobiéta tak uboga straciwszy