Strona:PL Sand - Joanna.djvu/58

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
52

i wykonać ostatnią jéj wolę. Ale że za późno przychodzę, więc się oddalę natychmiast, aby wam niebyć na zawadzie w podobnéj chwili, chociaż chętnie bym kilka słów pocieszenia do mojéj siostry mlecznéj przemówił, i z usługami się jej oświadczył. Widzę jednak, że co do tego, to trochę za wcześnie się wybrałem, bo niepodobna, aby w téj chwili o czém inném myślała jak o téj stracie którą poniosła.
— Nic to nie szkodzi, mój łaskawy paniczu! pomówić z nią zawsze będzie można, odrzekła Wielka-Gotha stanowczo. Wielki to dla niéj zaszczyt, że pana będzie mogła posłuchać. Joasiu! Johaś! chodź no tu! ten pan chce z tobą mówić!
— Nie przeszkadzajcie jej w modlitwie, odpowiedział Wilhelm; nie życzę sobie tego. Poczekam aż mię będzie mogła swobodniéj wysłuchać.
I odpychając ciotkę, która uwagę Joanny obudzić chciała, zbliżył się do zwłok zmarłéj, i zatopił w myślach głębokich i przykrych, które w nim rozbudziło i to łoże śmiertelne, i ta siérota opuszczona, zostawiona i powierzona opiece kobiéty nieczułéj i swarliwéj, co się widocznie w rysach jej odrażających przebijało.
Joasia oczy podniosła na nieznajomego, i spuściła je natychmiast nie pojmując, nie mogąc nawet pojąć powodów jego bytności. Reszta kobiét ani myślało więcéj o odmawianiu paciérzy. Spoglądały na niego z zadziwieniem, i jedna po drugiéj wstawała i chodziła się pytać Wielkiéj-Gothy, czego chce ten młody panicz.
Wilhelm, widząc się tym sposobem sam koło Joasi, postanowił nakoniec do niéj przemówić. Ale boleść milcząca i pobożna téj młodéj dziewczyny mimowolnym sza-