Strona:PL Sand - Joanna.djvu/451

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
445

ci, co się nim będą chcieli z całym światem podzielić, ci go tylko znajdą; a ci co to uczynią, będą bogatszemi jak świat cały, gdyby nawet nie mieli więcéj jak pięć su.... podobnie jak ja.... i święta Teressa.... Powiédzcie im to wszystko, jest to świadomość, jedyna i prawdziwa świadomość, którą mi matka umierając zostawiła, i którą mi poleciła wszystkim ludziom udzielić, gdybym skarb znalazła. Jeżeli was nie usłuchają, będą mogli długo jeszcze śpiewać następną piosenkę starożytną:

— Dites moi donc ma mère
Où les Français en sont?
— Ils sont dans la misére,
Toujours comme ils étiont[1]

Głos Joanny posiadał dotąd dźwięk niebiański, lubo coraz bardziéj słabł po mału.

— Panie Harley, — rzekła, — nie odchodźcie jeszcze, dajcie mi szkaplerzyk do ręki.... Czy już jest? ja go nie czuję; moje ręce już obumarły. Będziecie kochali moją drogą panienkę, nieprawdaż? O mój boże! wszak to Wielka-boginka stoi przedemną... jakże ona jest blada?... Świeci jak słońce.... Złote ciele ma u nóg swoich! Bywajcie zdrowi moi przyjaciele! Bądź zdrów Kadet.... bądź zdrowa Klaudyjo!... Czy jesteście tutaj? Będziecie się za mną modlić do boga. Polecicie moją biédną ciotkę paniczowi chrzestnemu..... A, moja panieneczka droga? Ot! otóż ją widzę!.... Dobry wieczór, kochana panno! otóż i

  1. Powiedz mi matuniu jak daleko są Francuzi?
    Są oni w nędzy, jak zawsze byli.