Strona:PL Sand - Joanna.djvu/411

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
405

żytnéj — nie było ani szafy, ani alkierzu, gdzieby się Joanna ukryć była mogła. Musiała zatém wyjść ukradkiem w chwili, kiedy Wilhelm i on wpadli do izby; musiała korzystać z téj piérwszéj chwili zamięszania, aby się zręcznie wykraść. Te uwagi wróciły sir Arthurowi spokojność, która go opuszczać zaczęła.
— Wilhelmie, — rzekł do młodego barona, — nie unoś się tak bardzo podejrzeniem i obawą. Joanny tu niema, musiała już uciec na podwórze, idź ją tam poszukać, a ja się tymczasem rozmówię z panem Marsillat.
— Joanna kłamać nie umie. Joanna mi powie prawdę, — zawołał Wilhelm, wybiegając na podwórze. — Biada ci Marsillat, jeźli jéj zażalenie cię potępi.
— Panie Marsillat, — rzekł Arthur, skoro z nim sam-na-sam pozostał; — nie wiém jeszcze, jak nazwać pańskie zachowanie się, gdyż niewiém, jakich środków użyłeś, aby zniewolić Joannę do towarzyszenia ci tutaj. Ale o tém wiém dobrze, że z tąd wyszła w dziewiczej swojej czystości, i radbym w to uwierzył, żeś się ją namówić spodziewał, niemając myśli zadania jej gwałtu.
— Proszę cię mój panie, racz mię uwolnić od twoich uwag nad mojém zachowaniem się, moimi zamiarami, — odpowiedział Leon. — Nie jestem obowiązany nikomu zdawać z nich rachuku, i to ja mam prawo żądać od ciebie wytłómaczenia mi swojego zachowania się i swoich zamiarów. Oczekuję od ciebie mój panie, albo dostatecznego wytłómaczwnia się, albo blizkiego wynagrodzenia.
— Gdybym był lekkomyśnie uczynił, — rzekł Harley, — gdybym był wszedł tutaj, nie mając pewności, że znajdę Joannę, gdybym był ją nie słyszał opierającą