Strona:PL Sand - Joanna.djvu/400

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
394

uwagi, i mów, albo cię uduszę! — zawołał Wilhelm odchodząc od siebie i wstrząsając włóczęgą.
— Zwolna, tylko zwolna, — rzekł Raguet — strzeżcie się, abyście mnie nie rozpalili! Niewypada dręczyć tak biédaków; zwykle się tego kiedyś żałuje.
— Uspokój się Wilhelmie, — odrzekł sir Arthur, — i pozwól, niech ten stary szaleniec się wytłómaczy. Zapewnie wiész kto my jesteśmy, i chcesz od nas pieniędzy. Dostaniesz; tylko mów żywo, albo będziemy myśleli, że nas chcesz oszukać, i niczego więcéj słuchać nie będziemy.
— Niewiém wcale kto wy jesteście, — odpowiedział roztropny Raguet. — Ja was nie znam. Taki biédak jak ja, to nie zna wcale wielkich panów. Wiémy tylko, że panowie lubią po nocy uganiać się za ładnemi dziewczętami, i wiémy także, że Joanna z Ep-nell jest z swojéj piękności znana. Zwłaszcza, że wy nie jesteście piérwsi, którzy ją tutaj szukacie: jużem ja tu kogo innego zdybał nie dawno.
— Kogo innego, — zawołał Wilhelm wściekając się ze złości.... — mów więc, mów, gdzie on jest?
— Zabrał ze sobą dziewczynę tam, gdzie ją nigdy nie znajdziecie! — odrzekł Raguet złośliwie. — Dobra noc, moi kochani panowie! niech pan bóg was prowadzi! — I niespodziewane poruszenie zrobiwszy z siłą, któréj by w nim nigdy się znaleźć niespodziewano, uwolnił się od gwałtownego uściśnięcia Wilhelma, i uszedł kilka kroków skulony jak wilk, który umknął z jakiéj zasadzki!
— Chcesz luidora, lub dwa, jeżeli nam prawdę po-