Strona:PL Sand - Joanna.djvu/399

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
393

nie róbcie mi gwałtu i nie drzyjcie mi mojéj odzieży, mój kochany panie, to się wam na nic nie przyda. — I zwolna Raguet obrócił laskę w swej ręce suchej i zwinnej, gotów do silnego uderzenia w łeb Sporta, aby zmusić jeźdźca, żeby go puścił.
— Mój poczciwcze, — rzekł łagodnie Harley, — jeżeliś widział dziewczynę tędy przechodzącą, to nam powiedz, gdzie ją będziemy mogli znaleźć, a zostaniesz za to wynagrodzonym.
— Jakiéj-że wy dziewczyny szukacie — odrzekł Raguet udając, że nie jest pewny swego. — Jeżeli to ma być Joanna, córka matki Tuli, piękna pastérka z Ep-nell, jak ją w okolicy powszechnie nazywają, to ją widziałem bardzo dobrze, i wiém, którędy poszła. Ale wy nie jesteście na tej drodze, moi panicze kochani, i moglibyście się całą noc od Toull do Boussac przechadzać, a jednak byście jéj nie zdybali.
— Mówże więc, gdzie jest, — zawołał Wilhelm, — tylko żywo!
— A jak wam powiém, a z tąd co złego dla mnie wypadnie, któż mi za to wynagrodzi?
— Ileż chcesz? — zapytał Anglik.
— Dalibóg, mój panie; widać że macie na tyle rozumu, aby wiedzieć, że jedna przysługa zasługuje wzajemnie na drugą. A podobne przysługi to się płacą dobrze; o tak, płacą się nawet bardzo drogo w teraźniejszych czasach. Nie musicie mieć dobre zamiary na tę dziewczynę, bo was dwóch, i nie mogła by się wam nawet obronić, gdyby was nie chciała.
— Nędzniku! zachowaj dla siebie twoje nikczemne