Strona:PL Sand - Joanna.djvu/384

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
378

oni są niesprawiedliwi względem ciebie, i to zbrodnia wielka że cię tak dręczą. Zgryzota twoja serce mi ściska, a łzy twoje przykrość mi sprawiają. W tej chwili uważam cię jako osobę pod moją opieką będącą, i będę cię bronił, nie w obec sądu dla drobnostek, ale w obec rodziny niewdzięcznéj, zapominającéj o najświętszych powinnościach swoich, wdzięczności uczciwości. Jeżeli sobie pomyślę na te wszystkie starania któreś dla Wilhelma ponosiła.....
— Ja nie oskarżam mojego chrzestnego panicza, panie Leon. On nigdy nic złego do mnie nie mówił, prócz raz jedyny, i wiém o tém dobrze, że w téj chwili żal mu tego bardzo. Panna Maryja, to anioł z nieba, i będę za nią płakać przez całe moje życie. Moja chrzestna matka jest także dobra kobieta.... i nie wiém, jak mogła temu wierzyć, że ja chciałam namówić jéj syna, aby jej nie był posłusznym i ze mną się ożenił. Jak téż mogła moja chrzestna pani, dla któréj bym chętnie była moje całe życie biédne poświęciła, takim kłamstwom wierzyć!
Biedna Joanna łzami się zalała, i oddana całkiem swojej boleści, niespostrzegła tego wcale, że Leon usiadł tuż koło niéj na sofie, otoczył ją swojemi rękoma, gotów przycisnąć ją do swych piersi, i że oddech jego ognisty dotykał się jéj szyi alabastrowéj, pochylonéj w ciemności na jego piersi.
— Droga, kochana Joasiu, — rzekł do niéj głosem drżącym, — słusznie masz, iż zamiast potępiać, litujesz się nad Wilhelmem. Już on i tak jest nieszczęśliwym, że cię miłością do siebie natchnąć nie mógł. Któż by się nie kochał w najpiękniejszej i najlepszej z dziewcząt!