Strona:PL Sand - Joanna.djvu/332

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
326

obrazami swoimi, w tak wielkiéj czci u niéj będącemi, to jest: przed obrazem panny Maryi, królowéj wszystkich boginek; Joanny Wielkiéj-Pastérki, o któréj sądziła, że jest za świętą uznana, i którą w dobréj wierze ś. Joanną patronką wieśniaczek nazywała, sądząc według owego poetycznego pomięszania, które panowało w mózgu jéj matki, że ona i jéj patronką była; i césarza Napoleona, którego uważała za Michała Archanioła Francyi i męczennika Anglików. Płakała i modliła się przez długi czas, a czując się cokolwiek spokojniejszą, błagała boga, aby ją natchnął, i wskazał jej drogę, któréj się ma trzymać śród tych okoliczności tak okrótnych i dziwnych w jéj oczach.
Klaudyja ją zeszła w tém rozmyślaniu zatopioną.
— O czémże ty myślisz? — rzekła do niéj; — krowy twoje jeszcze nic nie jadły, a ty tu siedzisz i paciérze odmawiasz, jak gdyby to była niedziela i ty w kościele!
— Prawda, moja Klaudyjo, — odpowiedziała Joanna; — będę je mogła także przy robocie odmówić.
I ta piękność, do któréj wzdychał człowiek pełen zasług, młodzieniec zajmujący, i świetny rzecznik, wyszła przyrządzić śniadanie dla Kozuli, Siwuli i Królowéj, trzech pięknych krów jéj staraniom powierzonych.
Joasia blisko dwie godzin była już w polu, kiedy spostrzegła nadchodzącego sir Arthura, i wzdłuż skał, brzeg rzéczki tworzących, ku niéj zmierzającego. Nie wielką miała ochotę z nim się widzieć. Panowie poczęli w niej wzbudzać wstręt i nieufność do siebie, lecz w twarzy Anglika przebijała się w tej chwili szczególnie taka dobroć i szczerość serca, że się Joanna trochę