Strona:PL Sand - Joanna.djvu/327

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
321

— O dziewczyno okrótna, która nie rozumiész miłości! zawołał Wilhelm załamując ręce.
— Wyrzekliście słowo bardzo nie ładne, mój paniczu chrzestny! Jest to słowo pana Marsillata.
— O ja wiém, że i Marsillat ci o miłości mówi!...
— On mówi o tém do wszystkich dziewcząt; ale to, co on mówi, to nie są rzeczy dobre, mój chrzestny paniczu!
— Ha! ten nędznik! czyliż cię znieważył?
— O nie, mój paniczu chrzestny. Jabym się mu znieważyć nie pozwoliła. A potém, nie macie się o co gniewać na niego. Jest to człowiek nie głupi, i usłucha rozumu. Już oddawna mnie więcéj nie nudzi; a nawet jednego dnia, kiedym go zawstydziła, że mi głupstwa prawił, przyrzekł mi szczérze, że mi na dal da pokój, i odtąd nie mogę się skarżyć na niego.
— Chciejże mi jednak powiedzieć dla czego to słowo: miłość tak cię razi w moich ustach?
— Nie umiém wam tego powiedzieć, mój paniczu chrzestny,..... Ale mnie się zdaje, że to wy mnie wtedy więcéj nie kochacie, jeżeli mi o takich rzeczach mówicie!
— Joasiu, rozumiém cię; ty sądzisz, żebym cię chciał oszukać, uwieść.....
— O nie, mój paniczu chrzestny, tego ja o was nie myślę; jesteście za nadto dobry i uczciwy, abyście to uczynić chcieli.
— A jednak miłość moja cię obraża i przestrasza!
— Wybaczcie mi paniczu, jeżelim głupia i zrozumieć was nie mogę. Jest to słowo, które my może wcale