Słońce jeszcze nie zaszło, a romansowa Maryja już poszła do stajni, gdzie Joasia krowy doiła, i usiadłszy na żłobie weszła z nią w rozmowę zaczynając od przygody na górze Barlot. Piękna mléczarka dowiedziawszy się od niéj z największą pewnością że Wilhelm, Arthur i Marsillat byli sprawcami tego cudu, któren najgłówniejsze i najważniejsze zdarzenie w jéj życiu stanowił, zawiesiła na chwilę swoją robotę, i przez chwilę niemogła przyjść do siebie, tém wyjawieniem przerażona. Gdyby ktokolwiek inny jej był o tém powiedział, nigdyby mu nie była wierzyła; lecz ona szanowała swoją pannę z równą czcią prawie jak swoją patronkę, Dziewicę boską, i osłupiała, zmięszana tym ciosem zimnéj rzeczywistości, przez długi czas opamiętać się nie mogła. I w istocie, jeżeli się wieśniakowi wiarę w cud odbierze, zdaje się, że się mu odbiéra część jego duszy.
— Jak widzę, moja Joasiu! — rzekła młoda dziedziczka zamku, — to bardzo żałujesz twojego marzenia?
Strona:PL Sand - Joanna.djvu/292
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.
ROZDZIAŁ XVII.
Wielka-Boginka.