Strona:PL Sand - Joanna.djvu/242

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
236

nieznała, i nienawidziła go pędzona do tego pewnym natchnieniem ducha wieszczego. W piérwszych latach swéj młodości oddana żarliwej nabożności, prawdy Ewanielii ś. bardzo dosłownie brała. Jéj serce ślepo szło za popędem prawości i najwyższego poświęcenia. W jej wątłém ciele mieszkała dusza ognista, a pod układem pełnym wdzięku i miłéj łagodności ukrywała usposobienie dzielne, przedsiębiercze, i kochające się w ostatecznościach. Zdolną była do głupstw najwznioślejszych; w dwunastym roku swoim byłaby poszła żyć w samotności, gdyby była wiedziała, gdzie pustynię będzie mogła odszukać; w siedmnastym roku marzyła o życiu zupełnie odrębnym na łonie ludzkości, życiu pełném wyrzeczenia się wszelkich próżności świata, i walk przeciwko niecnym ustawom jego. A że nie do połowy tylko wielko-duszną była, wygodnie téż żyła sobie w tém ognisku uniesienia i zapału, który był jéj żywiołem, i niespostrzegała wcale, że Wilhelm dostawał się do niego tylko rzutami i skokami które go niszczyły, niedając mu skrzydeł. Ten młodzieniec miał wprawdzie skłonności szlachetne swéj siostry, ale i zarazem słabość swéj matki. Z Maryją to się zapalał do życia uczuciowego. Połykali razem romanse najcnotliwsze i najbardziéj podżegające ich uczucia. Z panią Boussac Wilhelm sobie przypomniał potęgę świata, i to, co jego matka zgodnie z światem nazywała obowiązkiem człowieka dobrze urodzonego. W tedy to oddawał się zamysłom małżeństwa znakomitego, i marzeniom śmiałym o dostojeństwach. Chociaż chęć jego niebyła współwinowajcą tych myśli, sumienie jego bojaźliwe przyjmowało je jako konieczność okropną od któréj go nic