Strona:PL Sand - Joanna.djvu/231

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
225

renby natychmiast potępił nasze myśli, gdyby przed jego sądy powołane i oskarżone zostały.
— O siostro moja, ty nie wiész jakich stron serca mojego głos twój uniesienia dotyka! — zawołał boleśnie Wilhelm, i ręce Maryi całując, w łzach się rozpływał.
Wzruszenie Wilhelma nie zadziwiło bardzo jego siostry młodéj, któréj uczucia jeszcze bardziéj wygórowane były jak jéj brata. Ale obawiając się tych wzruszeń, o których wiedziała, że jemu zwykle tak szkodliwe były, starała się uwagę jego na co innego zwrócić.
— A teraz mój przyjacielu, cóż z tym listem zrobiemy? Jakżeż go wytłómaczyć Joasi? jakżeż ją przekonać, że sir Arthur nie żartuje?
Wilhelm odpowiedział, że się wcale tém zająć nie myśli, i że siostra jego łatwiéj tę rzecz ułatwić będzie mogła jak on.
— Jesteś przyzwyczajoną do prostotnéj mowy Joasi, — rzekł — i w razie potrzeby będziesz się to samo tak wyrazić umiała, że cię łatwo zrozumie. Idźże więc moja droga Maryniu, i wyjaw jej to oświadczenie sir Arthura, a chociaż ją ono może nie zachwyci i nie omami, to ją wzruszy przynajmniéj. — I wpadł na powrót w swoje omdlenie.
— Jeszcze chwilę, mój przyjacielu, — zawołała Maryja w niepewności. — Jeszcze jedna myśl mi się nawinęła. Czy ty sądzisz, że sir Arthur się nie poznał wcale na tém, iż Joasia przebraną była? Jakże myślisz za co on ją teraz trzyma? czy za wieśniaczkę z Marchii, czy za nauczycielkę Angielkę?
— W istocie, gdyby to ostatnie przypuścić można