Przejdź do zawartości

Strona:PL Sand - Joanna.djvu/223

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
217

się tobie zdaje! Zmiarkował on dobrze, że Joanna jest nasza służąca, a będąc pewny, że to co napisał niebędziesz uważać za szczérą prawdę, udał się z tą prośbą do ciebie dla żartu i za karę, żeś mu nasze córki narzucała.
— Jeżeli to jego zamiarem być miało, więc by tego pożałował! — zawołała pani Charmois. — Już ja się postaram o to, że się w mojéj córce szalenie zakocha, a w tedy będzie to wielką przyjemnością dla mnie, gdy mu jéj rękę będę mogła odmówić. Tymczasem jednak spodziewam się moja kochana, że mi zrobisz tę grzeczność i Joannę twoją za drzwi od siebie wyrzucisz.
— A to dla czego? Cóż ona ci przewiniła, ta biédna dziewczyna?
— Jest to niecna zalotnica!
— Mylisz się bardzo, moja droga. Ani cienia zalotności w niéj nie ma.
— To nic nie szkodzi! Ona jest ładna, podoba się, a zatém krzywdzi nasze córki. Niepodobna jéj dłużéj tutaj scierpieć.
Joanna była służącą tak wierną i tak dla domu całego potrzebną, że pani de Boussac z dość wielką stałością oddalić ją się wzbraniała.
— Już ja cię do tego zmuszę, — pomyślała sobie pani Charmois, i udała, że się téj myśli zupełnie wyrzeka. — A co do tego primaprilis pana Harley, — rzekła głośno podarłszy liścik w ręku i rzuciwszy go w ogień, — patrz, oto wszystko co na niego odpowiem. Spodziewam się, moja kochana, że nikomu ani słowa o nim nie powiesz?
— Tém bardziéj, — dodała pani Boussac — że nasz