Przejdź do zawartości

Strona:PL Sand - Joanna.djvu/209

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
203

jako młodzieńca przyjemnego; i nawet tłusta pani pod-prefektowa sama byłaby sobie życzyła, żeby daleko mniéj ładnym był chłopcem; a to z przyczyny że, jak mówiła, piękność jest to przymiot, któren młodych ludzi bardziéj wymagającemi robi względem majątku przy wyborze małżonki.
Ale co sir Arthura to pożérała swoim lornionem; a niemogąc się dość napodziwiać jego ładnéj twarzy, i pańskiego ułożenia, z początku mniéj myślała o tém, aby go mieć za zięcia, jak raczéj z duszy żałowała, że o dwadzieścia lat przynajmniéj nie była młodszą.
Joanna i Klaudyja zostały w swoim kąciku, niepamiętając wcale na to, że były przebrane; jedna, zdumiała na widok tych ładnych panów, tak ślicznie ubranych; druga, rozczulona radością swej chrzestnéj matki, a szczególnie swéj młodéj panny, niemyśląc wcale o tém aby się kryć lub pokazać, lecz według swojego zwyczaju zupełnie o sobie zapominając.
— Jak ten wielki pan śmiésznie mówi! — rzekła Klaudyja, zdziwiona bardzo wyraźnym przyciskiem mowy angielskim sir Arthura.
— Słyszysz przecie że mówi po angielsku! — odpowiedział z wielką powagą Kadet który się był zbliżył do nich.
— To on po angielsku mówi? A wszakci to można tak łatwo rozumieć! — zawołała Klaudyja.
— Czy ten pan Anglik? — zapytała z kolei Joanna; a czując w sobie do synów Albionu nienawiść i odrazę, która już od tylu wieków zakorzeniona jest w sercu naszych wieśniaków, dziwiła się mocno, że wygląda na dobrego chrześcijanina a nie na djabła.