Strona:PL Sand - Joanna.djvu/182

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
176

O z pewnością to nie jest Maryja! Miałabym wielką ochotę zawołać na nie przez okno, i milczenie im nakazać. Żeby wasi mieszczanie z parafii to usłyszeli, myśleli by, że nasze córki są to samo takie bałwany jak ich dzieci.
— O! pozwól niech się śmieją! wszak to ich wiek po temu! Nasze córki będą szczęśliwsze jak my, moja kochana. Pójdą za mąż dość dobrze, bo są dobrego urodzenia, i przy téj zmianie w Francyi tylko zyskać mogą. My, cośmy nasze życie przepędziły pośród zabaw i przepychu césarstwa, dla nas te czasy wydają się bardzo smutne, a życie wszelkiego wdzięku pozbawione.
— Nie mówmy o tém, moja luba; mógłby ktoś myśleć, że żałujesz czasów césarstwa.
— O nie. Znam ja za nadto dobrze obowiązki, które mi moja godność nakazuje, i to co jestem winna powszechnemu głosowi. Wyznać jednak muszę, żem z upadkiem Bonapartego wiele utraciła i na majątku i na położeniu w świecie.
— Nie, moja droga, nie z upadkiem to Bonapartego ale z śmiercią twojego męża; bo gdyby był żył do roku 1815, byłby podobnie uczynił jak mój, i jak wielu innych urzędników i sług césarstwa. Byłby się zaraz z początku połączył z stronnikami królów naszych prawych, i byłby na powrót wszedł w swoją dawną służbę, lub się wystarał o jakie miejsce na prowincyi.
— Nie jest to rzecz tak pewna, moja kochana. Byłby się może przywiązał do cesarza.
— Już by on był porzucił tego swojego cesarza!
— I to być może. Przynajmniéj bym wszelkich sił była do tego użyła; nie z dumy jakiéj, ale z przekonania. A może i nie byłabym go doprowadziła do tego,