Strona:PL Sand - Joanna.djvu/173

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
167

zakupienie sobie chleba na cały tydzień. Wiém, że jesteś człowiek biédny, i chciałbym temu uwierzyć, że gdyby nie to, tobyś nigdy nie miał tak złych myśli.
Raguet po ciemku obmacał poczesne Marsillata, a przekonawszy się, że to była pięć frankowa sztuka złota, podziękował mu i wyszedł z szopy przez drzwiczki tylnie nie wyrzekając się jednakowo zamiarów swoich na Joannę.
— Słuchaj no jeszcze! — zawołał Leon, a Raguet się wrócił.
— Jeżeliby cię kiedy to nieszczęście spotkało — rzekł do niego młody rzecznik, — żebyś najmniejszą krzywdę wyrządził komukolwiek z tych osób, które mnie obchodzą, wtedy przestanę mieć litość nad tobą, i podam cię sądowi jako zbrodniarza!
— O! wy tego nie uczynicie! — rzekł Raguet — broniliście mojéj sprawy, a toby wam mogło zaszkodzić żeście tak dobrze bronili sprawy zbrodniarza!
— Bardzo się mylisz, mój kochany — odrzekł Marsillat, — rzecznik może być oszukany przez swojego klienta, a jeszcze dla tego niepotrzebuje być uczestnikiem jego zbrodni. Niech ci to posłuży za skazówkę, abyś szanował proboszcza z Toull i wszystkie osoby, któreś dzisiaj w mojéj obecności obraził..... inaczéj dowiész się o mnie.
Raguet opuścił uszy i odszedł, starając się odgadnąć, dla czego Marsillat, którego za równego sobie złoczyńcę uważał, tak się bardzo za swoimi spółzalotnikami ujmował.
W ćwierć godziny potém, Marsillat pędził kłusem