Strona:PL Sand - Joanna.djvu/161

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
155

mnie bardzo przyjaźni. To mię trochę pociesza z tego, że są źli ludzie, którzy mi źle życzą bez przyczyny.
Kadet zaczął płakać, pomimo że usta jego nie przestały śmiać się, jak to było jego zwyczajem nieprzezwyciężonym. I Marsillat został tknięty tą wdzięcznością Joanny, a pewien rodzaj prawdziwego uczucia, do którego rzeczywiście nie był nie zdolny, połączył się z jego żądzą, niezmniejszając wcale jéj mocy. Posiadał on bowiem serce dobre i sumienie nie bardzo szérokie. Chwilę marzył nad sposobami pogodzenia swéj namiętności z swoją prawością, a ugoda dość żywo podpisaną została. Był to bowiem człowiek tak zręczny do ukończenia spraw!
— A teraz moja kochana, — rzekł Wilhelm zbliżając się do Joanny, — czyliżbyś niemogła mi powiedzieć przyczyny, dla czego mi na powrót odebrać chcesz to prawo zajęcia się twoim losem?
— Ja wam tego nieodmawiam, mój paniczu chrzestny. Poradźcie mi, dokąd się mam teraz udać, a jak mi będzie potrzeba pieniędzy na zakupienie mojéj odzieży żałobnéj, to pozwolicie, że się do was udam. Ale téż i na tém będzie dosyć; więcéj niczego nie potrzebuję.
— To się pokaże moja Joasiu? — Z kąd ci tylko ta duma przyszła? w tém leży nieufność do mnie.
— O nie wierzcie temu, mój paniczu chrzestny, ja nie jestem do tego zdolna! ale ja wam powiém, mam ja przyczyny nieprzyjąć od was pieniędzy; przyczyny, które się i mnie i was tyczą mój chrzestny paniczu! Co do was, to jeszcze nie wiecie sami, czy wasza pani matka przyzwoli na to wszystko co dla mnie uczynić chcecie; a potém młody człowiek taki jak wy, to mało kiedy ma więcéj pieniędzy, jak tyle ile mu samemu potrzeba.