Strona:PL Sand - Flamarande.djvu/245

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Dla gości zaproszonych na folwark urządzi! Michelin olbrzymią stypę, co zresztą było w zwyczaju.
Zuzanna z córkami żwawo przyrządzała potrawy, Ambroży nakrywał w obszernej stodole, a Esperance ustrojony w biały fartuch, roznosił wesoło z Karoliną wazy i dymiące półmiski. Goście poschodzili się sprowadzeni przez Michelin’a. I ja już zasiadłem na honorowem miejscu ustawionem dla mnie przez Gastona, kiedy wszedł Roger, odkłonił się grzecznie witającym go, i podszedł ku mnie. Chciałem powstać, ale wstrzymał mnie, a nachyliwszy się zapytał półgłosem. — Czy jest tutaj ten młody człowiek co wpadł rano do piwnicy z trumną?
— Co pan chcesz od niego? — zapytałem przestraszony.
— To cię nic nie obchodzi. Nie przeszkadzaj sobie. Powiedz mi jak się nazywa, znajdę go.
Esperance właśnie stanął za nami podając mi zupę.
— Jestem na usługi pana hrabiego, rzekł kłaniając się zgrabnie Rogerowi.
Roger spojrzał na niego tak badawczo, że aż zadrżałem i odpowiedział: — Dobrze, chodź ze mną mój chłopcze, mam ci coś powiedzieć. — I wyszli razem.
Ogarnął mnie dziwny niepokój — poszedłem za nimi. Zastałem ich u stóp wieżycy żywo ze sobą rozmawiających. Wśliznąłem się do wieży przed nimi i powiedziałem Helenie, że przyszedłem jej pomódz w przyrządzeniu śniadania, ale nie wszedłem do sali gdzie baronowa Montesparre przyjmowała gości. Zobaczyłem przez wpół otwarte drzwi, że hrabiny tam nie było, pobiegłem więc do jej pokoju. Siedziała przy oknie blada i pogrążona w bolesnej zadumie.