Strona:PL Sand - Flamarande.djvu/204

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Kiedy podziwiałem jej cudowny sposób nauczania, odrzekła: Nie ma w tem mojej zasługi. On taki tkliwy, kochający i szczery, że stokrotnie mi trudy moje wynagradza.
Jednakowoż namiętności zaczęły w młodzieńcu tem żywiej przemawiać, im czyściejsza atmosfera otaczała jego wiek dziecięcy. Będąc raz w zimie w Paryżu dowiedziałem się rzeczy, której matka jego pewno się nie spodziewała. W dziewiętnastym roku Roger już często nie sypiał w domu; wciągnięty do gry przez swoich rówieśników pozawiązywał po za plecyma rodziców więcej niż lekkomyślne stosunki. Musiał wyspowiadać się przedemną. Popłaciłem małe jego długi a ponieważ wydatku tego nie mogłem wciągnąć do rachunków, musiałem je więc zaspokoić z bardzo skromnych własnych oszczędności. Zrozumiał, że nie ma się na co spuszczać i że nie może brnąć coraz dalej. Przysiągł mi poprawę i płacząc rzucił się w moje objęcia. Przedewszystkiem błogosławił mnie za to, że obiecałem nic nie mówić jego matce; martwić ją poczytywałby sobie za występek.
Żal ten jednak wkrótce przeminął i drugiego roku w lecie przekonałem się, że nowych szaleństw nie można było ukryć przed panią. Zapłaciła, nie robiąc mu żadnych wyrzutów, ale po chwili rzekła do niego: Nie jestem bogatą, cóż będzie, jak ja nic już mieć nie będę.
Widziałem panią tak zmartwioną, że postanowiłem napisać do pana Flamarande i przedstawić mu, że młody dwudziestoletni człowiek, jedyny spadkobierca ogromnej fortuny, nie może żyć w tym wieku jak mały mieszczuch i że mu się już stosowna pensja należy. Hrabia odpowiedział, że przed ukończeniem dwudziestego pierwszego roku nie wyznaczy żadnej pensji wicehrabiemu, ale kazał mu wyjechać na jeden rok za granicę. Wytyczył całą drogę, której z panem