Strona:PL Sacher-Masoch - Wenus w futrze.pdf/87

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Gdy jej przyniosłem rano kawę do łóżka, położyła mi rękę na ramieniu i wpatrzyła się we mnie badawczo.
— Ach jakże piękne masz oczy, nie zauważyłam tego dotychczas — szepnęła — a może one tak wypiękniały, od chwili, gdy zacząłeś cierpieć? A może ty naprawdę jesteś nieszczęśliwy?
Nie odpowiedziałem na to nic.
— Sewerynie, czy ty mnie mimo wszystko kochasz jeszcze!? — zawołała nagle tonem zdradzającym namiętność — czy ty mnie wogóle jeszcze kochać możesz?
Przyciągnęła mnie ku sobie tak gwałtownie, że wypadła mi z rąk taca z filiżankami i kawa wylała się na dywan.
— Wando, moja droga Wando — wypowiedziałem bezwiednie, uściskując ją z całych sił i obsypując powodzią pocałunków. — Taka już moja dola, że kocham cię coraz więcej, coraz namiętniej, mimo wszystkie okrucieństwa z twej strony, mimo zdrady; przeczuwam, że w końcu umrę z nadmiaru ukochania i zazdrości.
— Ależ Sewerynie, jam cię wcale nie zdradziła.
— Nie? Przez litość Wando, nie żartuj aż do tego stopnia. Przecie sam nosiłem list do księcia.
— To było tylko zaproszenie na śniadanie, nic więcej.
— Więc od czasu, jak jesteśmy we Florencyi...
— Zachowałam ci najzupełniejszą wierność, przysięgam na wszystko, co mam najświętszego, że nie kłamię. To, co robiłam było tylko wybiegiem, aby ziścić twoje marzenia w zupełności... Ale ja muszę sobie poszukać wielbiciela, bo się obawiam, abyś mi w końcu nie czynił wyrzutów, że byłam za mało bezlitosną, ty mój piękny, kochany... niewolniku. Dziś jednak możesz być dla mnie znowu Sewerynem i kochankiem. Ubrania twego nie darowałam kelnerowi we Wiedniu. Znajdziesz je w pace na strychu. Możesz je ubrać i być tym samym, co ongiś tam w miejscowości karpackiej, gdzieśmy się tak sielankowo kochali. Zapomnij o wszystkiem, co się stało od tego czasu, co ci nie przyjdzie trudno, bo zcałuję z twego czoła wszystkie smutki i troski.
Mówiła to pieszczotliwie, słodko, głaszcząc mnie i całując, jak dziecko, poczem nagle ozwała się:
— No idź, przebierz się, bo muszę wstać i ubrać się.
Powróciwszy zastałam ją już ubraną w biały atłasowy