Strona:PL Sacher-Masoch - Wenus w futrze.pdf/64

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Ty nie jesteś mężczyzną dla mnie.
Popatrzyłem na nią uważnie, cofnąłem powoli ramię, którem obejmowałem jej smukłą kibić, i wyszedłem z pokoju.
Nie próbowała mnie wcale zatrzymać.
Nie zmrużyłem oka przez całą noc, układając sobie najrozmaitsze plany i odrzucając je potem jeden po drugim, jako niemożliwe do wykonania. Ostatecznie zdecydowałem się. Raniutko napisałem list, w którym oznajmiłem jej, że uważam stosunek za zerwany zupełnie. Ręce przy tem drżały mi, jak u alkoholika. Zapieczętowawszy pismo, odniosłem je sam na górę, by własnoręcznie wrzucić do skrzynki na drzwiach... Nogi podemną uginały się i wypowiadały mi posłuszeństwo.
To jednak, co się stało, było dla mnie zupełną niespodzianką. W chwili, gdym się zbliżył pod jej próg — ona odchyliła drzwi i wysunęła przez nie głowę pełną papilotów.
— Jestem jeszcze nieubrana — ozwała się z uśmiechem. — Czego pan sobie życzy?
— List...
— Do mnie?
Potwierdziłem skinieniem głowy.
— A! pan chce zerwać ze mną — uprzedziła mnie szyderczo.
— Przecie pani powiedziała wczoraj sama, że się dla niej nie nadaję.
— I powtarzam panu dzisiaj to samo — odrzekła.
— A więc — urwałem z wielkiego wrażenia, i w milczeniu podałem jej list.
— Może go pan sobie zatrzymać — odparła przypatrując mi się uważnie. — Zapomina pan, że tu wcale nie może być mowy o tem, czy nadaje się pan dla mnie jako mąż, czy nie. Jako sługa jednak — mogę się zdecydować.
— Łaskawa pani.
— O, to, to. Odtąd będzie mnie pan zawsze tak nazywał — podchwyciła żywo i wyniośle. — Spakuj pan swoje manatki w przeciągu 24 godzin, bo pojutrze wyjeżdżam do Włoch, a pan będzie mi towarzyszył, jako służący.
— Wando!