Strona:PL Rudyard Kipling - Takie sobie bajeczki.djvu/113

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wrzasnęła w niebogłosy i rzuciła się na obcego człowieka. Poczem inne przedpotopowe damy powaliły go wspólnemi siłami na ziemię i usiadły na nim wszystkie sześć w jednym rzędzie, a Teszumai darła go za włosy.
— To takie jasne, jak nos na twarzy obcego człowieka — rzekła. — Naszpikował mojego Tegumaia na całem ciele włóczniami, a biedną Taffy tak bardzo przestraszył, że wszystkie włosy stanęły jej do góry. I nie dość na tem, przynosi mi ten okropny obrazek, na którym widać, jak się to wszystko stało. Popatrzcie!
I pokazała obrazek wszystkim damom, siedzącym cierpliwie na obcym człowieku.
— Tu jest mój Tegumai z odłamanem ramieniem; tu tkwi włócznia w jego grzbiecie; tu jest człowiek, ciskający właśnie włócznią; tu stoi inny człowiek, rzucający włócznią z jaskini, a, tu cała zgraja ludu, (w rzeczywistości były to bobry Taffy, ale wyglądały jak ludzie) ścigająca Tegumaia. Czy to nie oburzające?
— Ogromnie oburzające — rzekły przedpotopowe damy i miotały błotem we włosy obcego człowieka, co go bardzo dziwiło,