Strona:PL Rosny - Vamireh.djvu/38

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

jego zwrócił wielki jaskier wodny z bladymi płatkami. Zerwał go i zbadał. Jakieś pełne inteligencyi rozrzewnienie, jakieś subtelne poczucie duchowego obcowania z przyrodą, jakieś rozmarzenie artysty osiadło na czole jego i powiekach. Wielkie, łagodnie połyskujące płatki, delikatne pylniki, słupek, jakgdyby obłoczkiem różowym przesłonięty — wszysko badał on z uczuciem kochanka form, z jakąś lubością rozkoszną, ale ostrzem swego rylca mógł był odtworzyć najłatwiej zarysy zewnętrzne kwiatu, jego granice. Ustawiwszy go odpowiednio, rozłożywszy gałązki, usiłował przywrócić mu jego przyrodzoną postawę i naostrzył narzędzie. Nakoniec, ująwszy jeden z kłów kota, z jakąś namiętnością poważną, cały pochłonięty pracą, rozpoczął kreślić lekką sylwetkę, szkic jaskra.
Mięsista ręka siłacza, pewna siebie i subtelna w dotyku, nadawała się do tej pracy w dziedzinie sztuki. Oto już ukazały się wdzięczne zarysy, obraz płatków, punkty pylników na wątłych niteczkach. Wzruszony zatrzymał się Vamireh: wargi jeszcze bardziej nerwowo miał zciśnięte, oko się przymknęło; dobrą miał chwilkę kwiatek w całym wdzięku ukazywał się na delikatnej tkaninie kości. Człowiek zaśmiał się pocichu i ręce przycisnął do piersi. Ale oto, nie zadowolony z jakichś rysów, zeskrobał je i rozpoczął na nowo; to i owo jednak budzić poczęło jego niezadowolenie, musiał pokonywać trudności; nadchodziła chwila, kiedy praca stawała się ciężką,