Strona:PL Rosny - Vamireh.djvu/15

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

przeciwnik i znowu położył łapę na trupie. Było to przyjęcie wyzwania. Pomimo potwornej swej siły, kot jaskiniowy nie zaraz na nie odpowiedział. Powściągnąwszy się, przykucnięty, badał on lwa, oceniał jego siłę i zwinność. Tamten z wyniosłością, swemu rodowi właściwą, stał prosto, podniósłszy głowę. Nowe jeszcze ryknięcie napastnika, nowa odpowiedź lwa — i oto znaleźli się w odległości jednego tylko skoku od siebie.
Loo, loo — wyszeptał człowiek.
Kot przebył ową odległość: potworna jego łapa uniosła się ku górze, napotykając szpony przeciwnika. Przez dwie sekundy łapa ruda i łapa plamista trwały tak nawprost siebie, jakgdyby w przestanku ostatecznym. Potem nastąpił napad — zwarcie się szczęk, pogmatwanie grzyw obu, dzikie chrapnięcie, aż w końcu ukazała się krew. Zrazu lew ugiął się pod strasznym natarciem. Uwolniwszy się jednak skokiem bocznym, poprowadził on atak flankowy i walka, potem stłumieniu rozpędu kota, poczęła się ważyć. Wtedy to widać było rozjuszenie obu zapaśników, drgania olbrzymich mięśni, rzuty sił, trwonionych w skokach fałszywych, migotanie grzyw w blaskach księżyca, szamotanie się cielsk, podobne do drgań morskiej fali, pianę u pysków, błyskanie dzikich źrenic, rzężenie jakieś, podobne do jęków burzy wśród dębów.
Nakoniec, po straszliwym ciosie, lew został odrzucony, padł na grzbiet, a kot jaskiniowy piorunem znalazł się już na nim i poczynał rozprn-