Strona:PL Roman Zmorski - Podania i baśni ludu w Mazowszu z dodatkiem kilku szlązkich i wielkopolskich.pdf/94

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

w gęstéj zarośli. — Próżno go potém wołała i gwizdała w srébrną piszczałkę, nie przyszedł ani tego, ani następnych dni wcale. Dopiéro kiedy łódź kupca pojawiła się u brzegu, straszny potwór wyszedł z swego ukrycia, na powitanie i przyjęcie gościa. —
W dzień sam Jadwisinego odjazdu, straszny potwór, zasławszy ją samą w pokoju, tak do niéj przemówił:
— „Moja ty śliczna Jadwisiu! jedziesz już daleko, za morze, że cię biedny ja nigdy niezobaczę! przebacz mi, proszę, zuchwalstwo moje, żem potwór taki śmiał pokochać ciebie, a wspomnij o mnie czasami. — Jeżeli kiedy, wspomniawszy, zechcesz wiedziéć co się tu ze mną dzieje, masz tu oto jabłko koralowe: jak będzie bladło, poznasz żem chory, — jak całkiem pobieleje, że umiéram z tęsknoty za tobą. A gdybyś kiedy odwiedziéć mnie chciała, włóż ten żelazny pierścionek na palec i wnet znajdziesz się na tym brzegu. — Tym czasem, bywaj mi zdrowa! a chociaż po twoim odjeździe zostanę nieszczęśliwszy niźli dotąd byłem, dzięki ci przecież i za ten rok czasu który mi swoją dobrocią umiliłaś!“…
Dziewczyna, chociaż śmiała się z miłości potworu, ze łzami wszelako przyjęła jego dary, i żegnając go serdecznie odwiedziéć jeszcze przyrzekła.



Po całym długim roku samotnego wygnania, Jadwisia, wróciwszy do domu, nieposiadała się od