Strona:PL Roman Zmorski - Podania i baśni ludu w Mazowszu z dodatkiem kilku szlązkich i wielkopolskich.pdf/88

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

– „Ha! niegodziwcze!“ zawołało straszydło: „tak mi się za gościnne przyjęcie odpłacasz? wdziérasz mi się i niszczysz co mam najmilszego!… Czekaj, nie ujdzie ci to bezkarnie!” —
Struchlały kupiec począł na uniewinnienie swoje opowiadać obietnicę ukochanéj córce uczynioną, i pokornie przepraszając błagał przebaczenia. Straszny potwór, wysłuchawszy go, odpowiedział:
– „Dobrze! daruję ci szkodę i wypuszczę z tad żywo — ale przysięgnij na zbawienie duszy twojéj, że powróciwszy do domu, przywieziesz mi tu zaraz tę córkę twoją i zostawisz ją samą w zamku przez rok cały. Nie bój się o nią — ja ci znów przysięgam, że jéj najmniejsza nie stanie się krzywda, a jeżeli Bóg pozwoli stać się i dla niéj i dla mnie może wielkie szczęście.... Cóż? przysiężesz mi, lub nie? — jak nie, zaraz cię tutaj na sztuki rozedrę.“
Na takie zagrożenie biédny kupiec, choć niechętnie, przysiągł wypełnić żądanie potworu, a uwolniony nareście śpieszył co miał tchu do swéj łodzi, klnąc zamkowi i nieszczęśliwej godzinie która go tu przywiodła.



— W kilka tygodni łódź kupca stanęła przy zielonym brzegu Wisły, po pod sosnowym wybielonym dworkiem, w którym dwie stęsknione córki powrotu ojca wyglądały.