Strona:PL Roman Zmorski - Podania i baśni ludu w Mazowszu z dodatkiem kilku szlązkich i wielkopolskich.pdf/40

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Pomiędzy Ludem naszym utrzymuje się głucha wieść, a raczéj niesformufowana wiara, że stan podobny istniał kiedyś; żeniąc je z dzisiejszemi wyobrażeniami swemi, powiada wieśniak, że było to: kiedy jeszcze ludzie byli w raju, lub: za czasów pana Jezusa. Jak taka wiara była powszechną kiedyś i głęboko w Lud wsiąkłą, znajdujemy dowody co krok w pieśniach i powieściach jego. Owe kukułki wieszcze i sokoły, — owe jaskułki i gołębie posłańcami ludziom służące, — owe zwierzęta rozmawiające i mieszające się w sprawy ludzkie, — — nie są to wszystko fantastyczne wyobraźni utwory; owo przemawianie do nich tak naiwne w pieśniach, nie jest wcale allegoryą ani poetycznym zwrotem mowy tylko: są to bądź szczątki rozbitéj tradycyi, bądź wyrywające się z przejętego nią serca słowa.
Pomiędzy wszystkiemi znanemi mi podaniami naszemi i słowiańskiemi nie znalazłem żadnego, które by tak czyście i zupełnie do owéj epoki cudownéj się odnosiło, — które by tak prawie wydarte z niéj było. Uchyliwszy na bok bieg bajki, jest to wyraźne i nienaruszenie zachowane podanie religijne, nieobliczonéj starożytności.
We sławnym zbiorze bajek wschodnich, pod nazwaniem Tysiąc i jedna nocy znanych, znajdujemy ustęp zupełnie téj saméj co niniejsza nasza powieść treści. Otóż literalny dowód starożytności niezmiernéj, którą przypisuję podaniu o Sobotniéj Górze,