Strona:PL Roman Zmorski - Podania i baśni ludu w Mazowszu z dodatkiem kilku szlązkich i wielkopolskich.pdf/162

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— „W niedzielę.“
— „A kiedyś chowany?“
— „Dzisiaj o południu.“ —
— „A na którą idziesz drogę?“
— „Na tę, co i ty — mój panie! bo cię na krok nie odstąpię.“ —
— „To chodź za mną,“ — rzecze nieboszczyk. — No, idźże przodem. —
— „Nie, — mój panie! idź ty przodem, a ja za tobą, jakom chodził za żywota.“ —
Szedł tedy upiór milcząc po schodach ku górze, a Jan za nim krok w krok tuż. Kiedy stanęli u wnijścia umarły zawołał głośno:
— „Otwórzcie się drzwi!“ — i ogromne drzwi żelazne odwaliły się z łoskotem.
Minęli ciemną kaplicę, — i znowu na rozkaz upiora otwarły się jéj podwoje. — Kiedy pośrodkiem smętarza wązką przechodzili ścieszką, Jan widział w lewo i w prawo gromady duchów powstające z mogił: jedne klękały przy krzyżach swoich, modląc się z cicha, — drugie siadłszy na mogiłach, jęczały i łkaly smutnie, — a upiory i strzygi biegły za smętarz z ludzi krew przez noc ssać. — Z smętarza zwyczajną drogą kroczył potępieniec ku dworowi, i ominąwszy gumna, wszedł do sadu, a wreszcie między zwaliska lamusu.
— „Otwórz się!“ zawołał umarły: — i ogromny kamień leżący u wnijścia odwalił się na bok, odkry-