Strona:PL Rolland - Colas Breugnon.djvu/266

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Zaczekaj troszkę. Tymczasem mamy cię w rączkach, składamy z urzędu i zaczynamy rządzić sami.
Wybełkotał:
— Wiesz chyba, Breugnon, czem to pachnie!
Odparłem:
— Wiem, skróceniem o głowę! Zaryzykuję tedy głowę własną za głowy obywateli.
Zamknięto go w więzieniu. Zajął miejsce po wypuszczonym przez nas policjancie starym, którego kilka dni przedtem wtrącił do lochu, ponieważ nie chciał wykonywać jego łajdackich rozkazów.


∗             ∗

Do tej pory nasz plan rozwijał się i posuwał tak gładko, jak hebel po suchuteńkiej, wolnej od sęków desce orzechowej. Byłem tem wprost zdziwiony i pytałem siebie samego:
— Gdzież są właściwie złoczyńcy?
Ale w tej chwili rozległy się okrzyki:
— Do broni! Do broni!
Rabowano gdzieś. Zbiegliśmy na ulicę i tam człowiek jakiś zadyszany powiedział nam, że banda złodziei podpala i rabuje składy Piotra Poullarda w Betlejemie, tuż za bramą Louvredeaux.