Strona:PL Rolland - Clerambault.djvu/206

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

stać nieruchomy. Pochylał się nad przepaścią i groziło mu, że straci ostatnie oparcie.
Był na jednym z zakrętów, pogrążonych w mroku. Ponadto jeszcze, tego samego dnia, wiadomości z zewnątrz, które dzienniki podawały z wielkim rozgłosem, przytłaczały duszę swojem szaleństwem: bezużyteczne hekatomby, które zahipnotyzowany egoizm czytelników w głębi kraju uważał za zupełnie naturalne, okrucieństwa ze wszystkich stron, zbrodniczy odwet za zbrodnie, — co ci dawniej uczciwi ludzie obecnie oklaskiwali i czego się domagali. Nigdy widnokrąg, który zamyka biedne zwierzęta ludzkie w ich jamach, nie wydawał się posępniejszy i bardziej pozbawiony litości.
Clerambault zapytywał się sam siebie, azali prawo miłości, które czuł w sobie, nie było stworzone dla innych światów i dla innych społeczeństw ludzkich. Między listami jakie otrzymał właśnie, znalazł znów kilka listów z pogróżkami; a wiedząc, że w tej tragicznej niedorzeczności, jaka w owym czasie panowała, życie jego było na łasce pierwszego lepszego szaleńca, życzył sobie potajemnie, aby to spotkanie nie dało na siebie zbyt długo czekać. Jednak pochodząc z dobrej rasy i silnie zakorzenionej, szedł dalej swoją drogą, jak zwykle, wypełniał systematycznie swoje codzienne obowiązki i przestrzegał ich ściśle, aby z głową wysoko wzniesioną, nie uginając się, iść do celu swej drogi, bez względu na to, dokąd ona zawiedzie.
Tego dnia przypomniał sobie, że ma iść odwiedzić swoją siostrzenicę Alinę, która powiła dziecko. Była to córka jego siostry, która już nie żyła i którą bardzo kochał. Niewiele starsza od Maksyma, była niegdyś towarzyszką jego zabaw dziecinnych. Jako młoda dziewczyna, miała charakter dziwnie złożony: