Strona:PL Rolland - Clerambault.djvu/102

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

cznego... Ojczyzna w niebezpieczeństwie... Plutarch... De Viris... Stary Horacy...“ Rzecz niemożliwa, aby spoglądali na obecność oczyma dzisiejszemi. Ale czy mieli wogóle oczy, aby na nią patrzeć? Ileito jednostek z anemicznej burżuazji naszych czasów, po ukończeniu lat trzydziestu, zdolnych jest myśleć samoistnie poza ciasnym kręgiem swoich własnych interesów? Nawet nie pragną tego. Podaje im się ich myśli gotowe, podobnie jak jedzenie, i to po tańszej cenie. Za kilka centymów dziennie znajdują je w prasie. Ci, którzy są bardziej inteligentni i szukają ich w książkach, nie zadają sobie trudu szukać ich w życiu i twierdzą, że życie jest odbiciem książek. Są podobni do przedwczesnych starców: członki ich tracą ruchliwość, umysł staje się ociężały.
Wśród licznej gromady dusz, przetrawiających w myśli przeszłość, odnaczała się podówczas grupa gorących zwolenników Rewolucji francuskiej. Wydawali się niegdyś podżegaczami w czasach bardzo odległych, — w epoce Szesnastego maja i jakiś czas później w burżuazji zacofanej. Podobnie jak ludzie pięćdziesięcioletni, ustatkowani i zażywni, którzy sobie przypominają z dumą, że byli niegdyś nicponiami; żyli wspomnieniami wzruszeń, jakie wywoływała ongi ich zuchwałość. Jeżeli się nie zmienili w swoim zwierciedle, świat zmienił się dokoła nich. Ale oni się tego nawet nie domyślali; wciąż naśladowali swoje zgrzybiałe wzory. Dziwny instynkt naśladownictwa, niewolnictwo mózgu, który zostaje hypnotyzowany dokoła pewnego punktu z przeszłości. Zamiast starać się iść za biegiem Proteusza, życia podlegającego zmianom, podejmuje on starą skórę, z której już dawno wyśliznął się młody wąż. I pragnąłby go w niej napowrót zaszyć. Pedantyczni na-