Strona:PL Roger - Pieśni Ludu Polskiego w Górnym Szląsku.djvu/66

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 65 —


Posłuchajcie panny
Bali wy panicy,
Co się stało w mieście,
Co się stało w mieście,
W mieście, w Ołomuńcu.

Chodził tam Matuszek
Ku szafarzéj cerze;
Przyszedłci jeden raz,
Przyszedłci jeden raz,
Gdy godzinka biła.

Przyszedłci jeden raz,
Bali ostatni raz:
Wstań, Madlenko miła,
Wstań a odprowadź mnie
Do szczérego pola.

Magdalenka wstała
I odprowadzała,
Swoje białe liczka,
Swoje czarne oczka
Szatką ocierała.

Odprowadziłać go
Za pańskie stodoły:
Idź, Matuszku, z Bogiem,
Już nie mogę daléj,
Boby mię rodzice,
Boby mię łajali.

Magdalenko miła,
Myślam cię nie puścić,
Bo ja cię tu myślam,
Bo ja cię tu myślam,
Magdalenko, zabić.

Mój miły Matuszku,
Jeno nie do czysta,
Aże ja się wyznam,
Aże ja się wyznam
Swoich grzéchów wszystkich.

Będzieszci ty miała
Swéj spowiedzi dości,
Jak ci jeno pójdą,
Jak ci jeno pójdą
Z twéj głowiczki kości.

Głowiczkę przystąpił,
Karkiem jéj zakręcił,
Aże jéj zaraz,
Aże jéj zaraz
Mózg z głowy wyskoczył.

I położyłci ją
Pod zielonym głogiem,
A rogiem fartuszka,
A rogiem fartuszka
Głowiczkę jéj związał.

Do domu pobiegał,
Rodzicom powiedział
Iże szafarową,
Iże szafarową
Magdalenkę zabił.

Dobrzeć jéjeś zrobił
Iżećeś ją zabił,
Nie będziesz już więcéj,
Nie będziesz już więcéj
Ku téj małpie chodził.

Mój miły taciczku,
Źle mi radzicie,
A bo wy o żalu,
A bo wy o żalu
W mém sercu nie wiecie.

Magdalenka leży
Pod zielonym głogiem,
A Matuszek siedzi,
A Matuszek siedzi
Za szérokim stołem.

Proszę was, rodzice,
By mi odpuścili
Iż swego dziecięcia,
Iż swego dziecięcia
Kwoli mnie pozbyli.

My ci odpuszczamy
Twoje głupie sprawy,
Jeźli ci odpuści,
Jeźli ci odpuści
Ołomuńskie prawo.

A ja ich nie proszę,
By mi odpuścili,
Niech ze mną działają,
Niech ze mną działają
Co mi naznaczyli.

Magdalenkę wiezą
Pod zielonym wieńcem,
A Matuszka wiedą,
A Matuszka wie
Prosto k’ szubienicy.

Kieżbych ja był wiedział
Iże będę wisiał,
Byłci bych ja się ją,
Byłci bych ja się ją
Dał pozłocić dzisiaj.

Ręce połamali,
Głowę na szpic dali,
Coby się rodzice
I prz’aciele wszystcy
Temu podziwali.

Dziwajcie się, panny,
Bali wy panicy,
By się to nie stało,
By się to nie stało
W Ołomuńcu więcéj.