Strona:PL Robert Louis Stevenson - Skarb z Franchard.pdf/43

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

grajek zna otwory swego fletu. Gdybym wrócił do Paryża, zrujnowałbym się przez karty, ba, idę dalej, rozdarłbym serce mojej Anastazyi przez me niewierności.
To było za wiele dla Jana-Maryi. Żeby dane miejsce mogło tak przeistoczyć najdoskonalszego z ludzi, to przechodziło jego wiarę. Paryż, zaręczał, był wcale miłem miejscem pobytu. »Ani też, gdy mieszkałem w tem mieście, nie czułem w sobie żadnej różnicy«, dowodził.
— Jak to — zawołał doktor. — Czyż nie kradłeś, gdy tam byłeś?
Ale chłopiec nie dał sobie nigdy wytłómaczyć, iż czynił co złego, gdy kradł. Nawet doktor nie pochlebiał sobie, aby tego dokazał. Wszakże ów gentleman nie był nigdy zbyt skrupulatnym, gdy mu zabrakło zbijającego argumentu.
— A teraz — kończył — czy zaczynasz rozumieć? Ci, co mnie zrujnowali, oddali mi tylko najprzyjaźniejszą usługę. Gretz stało się moją akademią, mojem sanatoryum, moim rajem niewinnych rozkoszy. Gdyby mi ofiarowano miliony, odrzuciłbym je: Tetro, Sathanas! Złe, przepadnij! Zapamiętaj sobie mój przykład: pogardzaj bogactwami, unikaj poniżającego wpływu miast. Hygiena, hygiena i mierny dostatek, oto niech będzie twoje hasło życiowe.
System hygieniczny doktora dziwnie odpowiadał jego własnym upodobaniom, a obraz doskonałego życia był wiernym opisem tego, jakie doktor sam prowadził w danej chwili. Ale łatwo jest przekonać malca, któremu zwłaszcza dostarczamy sami wszystkich faktów potrzebnych do dyskusyi. A przytem filozofia ta posiadała jedną przedziwną zaletę: entuzyazm samego filozofa. Nigdy jeszcze nie był nikt tak stanowczo zdecydowany czuć się, bądź co bądź, szczęśliwym w życiu. A jeżeli doktor nie był wielkim logikiem i nie mógł mieć pretensyi do wywierania przekonywającego wpływu na