Strona:PL Robert Louis Stevenson - Skarb z Franchard.pdf/110

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

i zostawić mnie, gdyż chciałem przechadzać się z ludźmi, nie z gadami. Upadł na kolana i wyrażając się z większą płynnością i jasnością, niż zwykle, obrzucił mnie całym potokiem najbardziej wzruszających zaklęć, błagając, bym mu przebaczył łaskawie ten raz jeden, bym zapomniał o tem, co uczynił, i chciał wierzyć w jego poprawę w przyszłości.
— O, staram się tak bardzo! — mówił — O, commandante! przebacz mi ten raz. Felipe nie będzie nigdy więcej okrutnikiem!
Wobec tej skruchy, czując się daleko silniej wzruszonym w głębi duszy, niżbym to chciał okazać, dałem się nareszcie przebłagać. Uścisnęliśmy sobie ręce na zgodę i puściłem rzecz w niepamięć. Ale wiewiórkę musiał za pokutę własnoręcznie pochować. Mówiłem mu podczas tego, jak pięknem było to biedne stworzonko; wystawiałem, jak wiele ono musiało cierpieć i jak podłą jest rzeczą nadużywać swej siły.
— Patrz, Felipe — rzekłem — silnym jesteś niewątpliwie; ale w moich rękach równie słabym i bezradnym, jak ta biedna istotka leśna. Daj mi rękę. Nie możesz jej poruszyć, prawda? A teraz przypuść, że byłbym równie okrutny, jak ty, i znajdował przyjemność w zadawaniu męczarni. Dośćby mi było ścisnąć cię silniej i patrz, jakbyś cierpiał.
Krzyknął głośno, twarz jego spopielaciała i pokryła się kłującemi kropelkami potu; a gdy go puściłem, rzucił się na ziemię i począł pieścić swą rękę i płakać nad nią, jak małe dziecię. Ale nauka nie poszła w las i czy to dzięki jej, czy temu, co mu powiedziałem, czy też wysokiemu mniemaniu, jakie powziął teraz o mojej fizycznej sile, jego pierwotne przywiązanie do mnie zmieniło się w pełną uwielbienia psią wierność.
W międzyczasie zdrowie moje poprawiało się szybko. »Rezydencya« położoną była na szczycie kamien-