Strona:PL Robert Louis Stevenson - Olalla.djvu/56

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nieukarany ręką ludzką, został oddany tylko na stokroć straszniejszy sąd zagniewanego Boga. I źle się stało, zbrodni nie należy puszczać bezkarnie; rzecz jednak taka nie powtórzy się więcej. Jeżeli padre, pomimo lat sędziwych, sam został oczarowany, owczarnia jego, dzięki niebu, ma jeszcze oczy otwarte i potrafi dostrzedz grożące niebezpieczeństwo. W krótce też już w niedługiej nawet przyszłości, słupy dymu wzbiją się, błagając przebaczenia, ku niebu, a z zamożnego niegdyś zamku zgliszcza tylko zostaną.
Gdy odszedł wreszcie, przerażenie i obawa sparaliżowały ruchy me na razie. Nie wiedziałem, co uczynić, gdzie się zwrócić. Miałżem wpierw przestrzedz proboszcza, czy też złe nowiny nieść wprost zagrożonym mieszkańcom rezydencyi? Pytanie to losy widać rozstrzygnęły za mnie, bo podczas, gdy, wahając się, stałem jeszcze na miejscu, u skraju lasu ukazała się nagle wysmukła, zawoalowana postać i prosto ku mnie zmierzała.
Nie było jednak zasłony, któraby istotę tę zamaskowała przed memi oczami. W każdym ruchu, w każdym zarysie figury odgadłem odrazu Olallę; cofnięty zaś za odłam skały, czekałem, aż dojdzie do szczytu i ze mną się zrówna, poczem dopiero wyszedłem zwolna z ukrycia.
Poznawszy mię, Olalla zatrzymała się, lecz ani jednego nie wyrzekła słowa. Ja milczałem również a zapatrzeni w siebie z namiętnem uczuciem i smutkiem, staliśmy tak czas jakiś w głębokiej pogrążeni ciszy.
— Myślałam, żeś wyjechał — przemówiła w końcu. — Oddalić się ztąd, oto jedyne dobrodziejstwo jakie wyrządzić mi możesz, jedyna łaska, o którą błagam cię kiedykolwiek. Błagam.... a ty zostałeś pomimo tego.