Strona:PL Robert Louis Stevenson - Olalla.djvu/23

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Przyznawszy mu racyę, znużony, wcześniej udałem się na spoczynek. Szalone wszakże życie i wściekły piekielny świst huraganu nie dały mi zasnąć ani na chwilę, trzymając zmysły i nerwy w ciągłem natężeniu. Czasami zdrzemnąłem się, lecz straszne widziadła budziły mię natychmiast, bezsenne zaś godziny i chwile uśpienia, zlewając się razem, nie pozwalały mi z biegu czasu dokładnej zdać sobie sprawy. Musiało być jednak późno już w nocy, gdy otrzeźwiony nieludzkiemi, pełnemi zgrozy krzykami, z przerażeniem usiadłem na łóżku.
Sądząc, iż zmysły mnie mylą, na równe zerwałem się nogi; lecz nie — straszy hałas i jęki napełniały dom cały. Rozpacz, gniew, ból i wściekłość brzmiały w nich z kolei, a dziki ten odgłos, rozrywając serce, mimowolną przejmował trwogą. Nie mogło być wątpliwości — torturowano w nieludzki sposób żywą istotę, męczono zwierzę lub człowieka, obłąkanego może. Przypomniawszy sobie znane mi okrucieństwo Felipa, poskoczyłem ku drzwiom: niestety, były one zewnątrz zaryglowane.
Wstrząsnąwszy z całej siły podwojami, zrozumiałem, iż jestem uwięziony. Straszne okrzyki zgrozy trwały tymczasem nieprzerwanie; niekiedy tylko zniżając do głuchego jęku, by potem wybuchnąć godnym bram piekielnych hałasem. Nie wątpiłem, iż były to głosy ludzkie, bezsilny jednak musiałem stać u drzwi zaryglowanych, dopóki krzyki nie ucichły zupełnie. Głębokie milczenie zaległo już zamek, a ja, przykuty do miejsca, skamieniały, wyobrażałem sobie ciągle, iż słyszę ten ryk przejmujący, z wyciem wiatru złączony; gdy wreszcie powróciłem do łóżka, śmiertelny przestrach, gniew i oburzenie sen zupełnie z powiek mych zegnały.
Zatopiony w rozmyślaniach, nie zasnąłem też więcej. Dlaczego mnie zamknięto? Czemuż uwięziono? Co się stało? Z czyjej piersi wychodziły te nieopisane