Strona:PL Reid Jeździec bez głowy.pdf/69

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

i, objąwszy silnie tułów zwierzęcia, utrzymał się na jego grzbiecie. Koń nie dał za wygraną i powtórzył ten sam manewr kilka razy, aż wreszcie przekonany, że nie można sobie poradzić z siedzącym mu na karku jeźdźcem, pogalopował w step i znikł z oczu. Jedni z pośród widzów przypuszczali, że dziki koń zabije jeźdźca, inni zaś, że go uczyni kaleką. Kasjusz Calchun pragnął tego z całego serca. Natomiast Luiza niepokoiła się, jak gdyby chodziło o własne jej życie.
Upłynęło kilka chwil na denerwującem oczekiwaniu.
Nagle dojrzano w stepie znowu obłok kurzu i wśród ogólnego zdumienia Maurice Gerald przygalopował z powrotem, siedząc już spokojnie na grzbiecie dzikiego konia, co świadczyło, że mustag został ostatecznie poskromiony. Zwierzę pochyliło głowę pokornie, jakby uznając się za zwyciężone.
— Miss Pointdekster — rzekł Maurice, zeskakując z konia, — niech pani będzie łaskawa zarzucić mu na szyję arkan i zaprowadzić go do stajni sama. Koń, skoro ujrzy w ręku pani ten symbol niewoli, uzna panią za swą władczynię i ulegnie zupełnie.
Luiza nie zawahała się ani na chwilę. Wzięła arkan, zarzuciła go na szyję konia i własnoręcznie zaprowadziła go do stajni.
W uszach jej tylko dźwięczały, jak jakaś dziwna przepowiednia, słowa Mauricea:
— ... skoro ujrzy w ręku pani ten symbol niewoli, uzna panią za swą władczynię i ulegnie zupełnie.