Strona:PL Reid Jeździec bez głowy.pdf/57

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

pośrodku którego biła fontanna, Na dach prowadziły ze dworu kamienne schody.
W pobliżu, za domem gospodarza, były rozrzucone chaty niewolników. Jakkolwiek może wydawać się to dziwnem, to jednak w chatach tych rozlegały się wesołe piosenki i często urządzano tańce. Człowiek przyzwyczaja się do wszystkiego i pozwala sobie na wesołość nawet w niewoli.
Luiza Pointdekster siedziała przed lustrem i szykowała się z pomocą czarnej służącej Florindy na zapowiedziane przyjęcie gości. Młoda panienka była trochę niespokojna, zamyślona i na natrętne pytania gadatliwej służącej odpowiadała automatycznie, monotonnie.
— Jakież cudne włosy! — mówiła Florinda, rozczesując połyskujące, kasztanowego koloru warkocze młodej pani. — Długie, jak hiszpański mech, spuszczony z gałęzi cyprysu. Gdybym posiadała takie włosy, miałabym ich wszystkich u swych nóg.
— Co mówisz? — zapytała Luiza, jakby ocknięta ze snu. — Kogo byś miała u swych nóg?
— Młodych plantatorów, oficerów i wszystkich białych mężczyzn.
— Ha, ha! — zaśmiała się miss Pointdekster — Więc sądzisz, że, posiadając moje włosy, zwyciężałabyś serca męskie?
— Nie tylko włosy, ale pani śliczne, białe, jak z marmuru, lico, pani całą postać, najpiękniejszą ze wszystkich.
— Ty mi pochlebiasz, Florindo.
— Nie, miss Lu, nie pochlebiam.