Strona:PL Reid Jeździec bez głowy.pdf/50

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wąż wejść do chaty, gdy cały dom okrążony jest sznurem z końskiego włosia.
Nagle zawołał, wskazując na zwiniętego w kłębek węża w kącie chaty.
— A otóż jest wąż! Patrz, Felimie? Jest to gad nieszkodliwy i nie mógł cię ukąsić. Ale możemy go zgładzić ze świata.
Powiedziawszy to, myśliwy odrzucił węża na środek izby, potem zmiażdżył go swoim ciężkim butem i cisnął za drzwi.
— Teraz już możesz spać spokojnie do samego rana, mister Felim — rzekł spokojnie i wrócił na łąkę, układając się do snu poraz trzeci.




VIII.  Skorpion.

Powoli wszystko znowu ucichło. Służący umilkł, pies przestał szczekać, konie uspokoiły się. Tylko od czasu do czasu słychać było zdaleka posępny krzyk sowy, przeciągłe wycie stepowego wilka i dziwny głos podobny do warku krokodyla — chrapanie starego Stampa, który nareszcie zasnął.
Upłynęło kilka chwil zupełnej ciszy w chacie, pod szopą i na łące. Nagle rozległ się znowu przeraźliwy krzyk Irlandczyka.
— O Boże, o Matko Boska! Umieram! Ratunku!
Maurice skoczył na równe nogi.
— Zwarjowałeś, czy co? — zawołał zapalając świecę.