Strona:PL Reid Jeździec bez głowy.pdf/39

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ki. Patrz, tylko odkorkuję butelkę i powącham. Przecie pan nie będzie wiedział, a nawet jeśli się dowie, to nie może mieć do mnie za to pretensji.
Irlandczyk podniósł się i ukradkiem podszedł do butelki. Wyciągnął korek, spojrzał na drzwi, wytężył słuch, czy kto nie nadchodzi, i zaczął wąchać. Ale mimo silnego postanowienia zapach wódki tak go znęcił, że niewiadomo kiedy butelka przechyliła się zalotnie do ust Felima, wlewając w nie kilka porządnych łyków. Uraczywszy się w dostatecznej mierze tak upragnionym napojem, Irlandczyk zakorkował szybko butelkę i wrócił na swoje poprzednie miejsce.
— Toś ty, stary złodzieju, skusił mnie. — rzekł do psa. — Ale to nic. Pan nie zauważy. Przytem wkrótce pojedzie do fortu więc uzupełni zapasy. Nie rozumiem tylko, dlaczego nasz pan odkłada ten wyjazd. Mówi, że pojedzie dopiero wtedy, gdy schwyta pstrokatego mustanga, Żeby jaknajprędzej mu się to udało, bo będziemy sterczyć tutaj do sądnego dnia... Tst! Cóż to znowu?
Pies zaszczekał Ktoś zastukał do drzwi i krzyknął:
— Felimie! Felimie:
— To gospodarz —wymamrotał służący i podniósł się, aby otworzyć drzwi.