Strona:PL Reid Jeździec bez głowy.pdf/34

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

chwila i obserwując uważnie chmurę oraz wirujące piaskowe słupy.
— Czy pańskie muły nie mogą już iść prędzej? — zapytał plantatora.
— To niemożliwe.
— W takim razie wszystko na nic. Tajfun nadciąga tak szybko, że żadną miarą nie zdążymy uciec.
— Więc niech pan powie, co mamy robić, sir? Czyż ratunku niema?
Nieznajomy zamyślił się. Rzucił okiem na wozy.
— Jest! — krzyknął nagle. — Burzy nie unikniemy, ale możemy uniknąć grożącego nam niebezpieczeństwa. Niech pan rozkaże jaknajprędzej zawiązać zwierzętom głowy, bo w przeciwnym razie oślepną albo oszaleją. Ludzie zaś niech się ukryją w wozach i zamkną szczelniej budy.
Podczas gdy Pointdekster wydawał rozkazy, nieznajomy skoczył do karety.
Proszę zaraz zasłonić firanki! — zawołał, pochylając się do okna. — Stangret i wy, panowie, — zwrócił się do Henryka i kapitana — musicie również wejść do karety. Miejsca starczy dla wszystkich. Burza dosięgnie nas za dziesięć minut. Proszę o pośpiech!
— A cóż pan zrobi ze sobą? — zapytał plantator.
— Mniejsza o mnie. Przywykłem do takich niebezpieczeństw i potrafię ratować się. Ale nie traćcie państwo czasu. Tajfun za chwilę zasypie nas kurzem.