Strona:PL Reid Jeździec bez głowy.pdf/217

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

i kładłem je po kolei, stado nacierało na mnie z tym większą zajadłością, grożąc mi rozszarpaniem w kawałki. Ale i w tej chwili nie opuściła mnie Opatrzność Boska. Ni stąd, ni zowąd zjawił się przy mnie mój wierny pies myśliwski, Tara. Na jego widok wilki ustąpiły i byłem uratowany. Lecz trzeba było wymyśleć sposób, ażeby dotrzeć do domu lub dać znać służącemu Felimowi. Iść o własnych siłach nie mogłem, więc znalazłszy w zanadrzu kawałek papieru napisałem na nim krwią, gdzie się znajduję, i przywiązałem ten list psu do obroży. Polegając na inteligencji zwierzęcia, nie zawiodłem się, bo wkrótce przybył do mnie, służący Felim w towarzystwie starego myśliwego, Zeb Stampa. Przybycie ich było tak szczęśliwe, że gdyby opóźnili się o kilka sekund, byłbym żywcem pożarty przez napastującego mnie jaguara. Ale, co się stało potem, opowie lepiej mój dzielny zbawca, Zeb Stamp, gdyż po jego zjawieniu się znowu straciłem przytomność. Dopiero wczoraj odzyskałem zmysły, lecz niestety znalazłem się w więzieniu pod zarzutem morderstwa. Skończyłem, panowie sędziowie.
Opowiadanie podsądnego było tak szczere i prawdziwe, że większość obecnych zaczęła się wahać i skłaniać na jego stronę. Pozostało tylko zeznanie Zeb Stampa i oto oczy wszystkich skierowały się w step, skąd miał nadjechać myśliwy, Calchun i jeździec bez głowy.