Strona:PL Reid Jeździec bez głowy.pdf/140

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Idź-no, Baracho na wzgórze i dawaj baczność na wszystkie strony, — rzekł Stepowy Wilk do jednego ze swych towarzyszy. — Gdybyś zauważył zbliżającego się łowcę mustangów, daj nam znać. Urządzimy na niego zasadzkę w dole pod cyprysem, bo jest to najodpowiedniejsze miejsce.
Baracho wyszedł z izby krokiem ociężałym, z niechęcią, pozostali zaś wyciągnęli karty i rozpoczęli grę w „monte“. Zadźwięczały srebrne monety i rozległy się wesołe głosy graczów. Nagle grę przerwał krzyk przeraźliwy. To obudził się Felim i, ujrzawszy w mieszkaniu nieproszonych gości, zaczął krzyczeć ze zgrozy. Rozbójnicy skoczyli do Felima z obnażonymi sztyletami, lecz w tej chwili w progu ukazał się Baracho, dając umówiony znak ręką.
Zostawiwszy osłupiałego ze zgrozy Irlandczyka, rozbójnicy pobiegli za towarzyszem.
Tętent kopyt końskich słychać było coraz wyraźniej i po chwili w cieniu cyprysu ukazał się jeździec.
— Rzuć broń! Poddaj się. — zawołał Miguel Diaz i chwycił rozhukanego konia za uzdę, podczas gdy pozostali trzej rozbójnicy rzucili się na jeźdźca.
Ale, o dziwo! jeździec nie okazał żadnego oporu. Tylko koń jego stanął dęba i, wyrwawszy się z rąk napastników, popędził, jak szalony. Wypadł z cienia cyprysu i znalazł się w świetle księżyca.
Nagle z ust Miguela Diaza i jego towarzyszy wydarł się okrzyk przerażenia. Błyskawicznie