Strona:PL Reid Jeździec bez głowy.pdf/115

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

pozornego spokoju córki i przekonałby się, że jego córka nie jest znowu taką bezwzględną tępicielką niewinnych ptasząt. Podczas, gdy ptaki z największem zaufaniem krążyły nad jej głową, Luiza przyczepiała do ostrza strzały jakąś kartkę i wyrzucała ją z łuku w zarośla na drugi brzeg rzeki. I rzecz dziwna. Strzała krążyła tam i na powrót, przynosząc na swym ostrzu jakieś zapisane strzępy papieru. Zjawisko to mogłoby się wydawać tajemniczem i nadprzyrodzonem, gdyby nie wchodziła tu w grę zmowa dwojga młodych ludzi: Luizy Pointdekster i Mauricea Geralda.




XXXI.  W noc księżycową.

Była przecudna noc podzwrotnikowa. Na szafirowem tle nieba lśnił księżyc, w przezroczystem powietrzu dalekie łańcuchy gór sprawiały wrażenie, jakby majaczyły tuż, blisko. Wiatr złożył do snu swe loty i drzewa stały nieruchome. Jedynie wśród upajających poszeptów ciszy słychać było delikatne bzykanie owadów.
W twierdzy Inge wydzwoniono już dawno północ, gdy po przeciwnej stronie rzeki w kierunku domu Pointdekstera ukazał się jeździec. Znalazłszy się w pobliżu zarośli, jeździec zeskoczył z siodła, ukrył konia w krzewach i stanął na brzegu, nasłuchując uważnie. Gdy stwierdził, że wokół jest cicho i wszystko śpi snem kamiennym, podszedł do miejsca, skąd widać było kołyszące się