Strona:PL Puszkin Aleksander - Eugeniusz Oniegin.djvu/272

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Płonąć — i myślą swoją karnie
Bez przerwy tłumić krwi wzburzenie;
I pragnąc objąć Twe kolana,
I pragnąc płakać u Twych nóg,
Pragnąc Ci wyznać, ukochana,
Co tylkobym wyrazić mógł, —
Wszystko udaniem w sobie zgnieść,
Wplecionym być w męczarne koło,
Chłód włożyć w oczy, w rozmów treść,
Z Tobą rozmowę lekką wieść,
Na Ciebie patrzyć się wesoło!

Więc niech się stanie; takiej męce
Już nie wydołam... Wolę cios!
Stało się: oto w Twoje ręce
Oddaję teraz cały los!


XXXIII.

Na list — milczenie... Drugi, trzeci
Śle... odpowiedzi zawsze brak...
Wyszedł, na bal do klubu leci...
Ona! Wprost idzie... Da-ż mu znak,
Że cierpi?... Boże! jak surowa!
Nie widzi go, nie rzecze słowa
Do niego... Chłód jej jeszcze wzrósł...
Z niej trzaskający wieje mróz!...
I powstrzymanem oburzeniem,
Zda się, uparte usta drżą...