Strona:PL Puszkin Aleksander - Eugeniusz Oniegin.djvu/157

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Bym uczuł w piersi dreszcz i złość:
Drży w głębi serca epigramma,
Ledwie nie wyda gniewu twarz, —
A madrygały pisać masz!


XXXI.

Nie madrygały Leński pisze,
Lepszego album Olgi wart...
Miłością pióro jego dysze,
Nie błyśnie z podeń zimny żart:
Coś dojrzy, słyszy coś o Oli,
Notuje zaraz prawdzie gwoli.
Nakształt szumiących rzeki fal,
W elegiach płynie słodki żal...
Jak on, Jazykow mój natchniony,
Gdy jego serce ogniem tchnie,
Opiewa — kogo? Pan Bóg wie, —
A tom z elegij upleciony,
Wsłuchanym w ich czarowny głos,
Opowie z czasem jego los.


XXXII.

Lecz ciszej!... Słyszysz ostry przytyk?
Elegij skromny wianek rwać
W strzępy — surowy każe krytyk,
Na rymotwórców woła brać:
»Hola, przestańcie wreszcie płakać,
Wciąż jedno w srogim żalu kwakać,