Strona:PL Puszkin Aleksander - Eugeniusz Oniegin.djvu/126

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została przepisana.

    Choroby, nianiu!... Kocham tak!«
    — Zmiłuj się, Panie. Złe wnet stropię!
    I niania, dziewczę ustrzedz chcąc,
    Żegna je starą ręką, drżąc.


    XX.

    »Ja kocham! Modlić się nie pora!
    Mnie nie pomoże krzyża znak!«
    — O nie, kochanie! jesteś chora!
    »Daj pokój, nianiu! Kocham tak!«
    A tu księżyca popielaty
    Blask się zakradał do komnaty,
    Srebrzył na oczach ślady ros
    I rozpuszczony ciemny włos;
    I w siwych włosów lśnił promyku,
    Który z pod chustki starej zbiegł;
    I tak Tatjanę blask ten strzegł
    I starą w ciepłym kaftaniku...
    I tak ta srebrna cisza drga,
    A w niej się chwieją cienie dwa...


    XXI.

    Tatjana milczy... głowę ściska...
    Patrzy w promienia srebrną nić...
    Wtem nowa myśl w jej duszy błyska...
    — »Zostaw mnie samą, nianiu... Idź...
    »Wprzód papier, pióro dasz mi może...
    »Stół przysuń... Wnet się spać położę..